poniedziałek, 21 marca 2011

Nareszcie WIOSNA!!!


    Dziś pierwszy dzień wiosny, a ja siedzę w domu chora! Ironia losu.. No ale za to uruchomiłam wspomnienia, na które nie maiłabym szans w pracy.
   Jako dziecko namiętnie co roku chodziłam szukać wiosny w pola i do lasu. W marcu udawało mi się znaleźć jedynie pojedyncze bazie na wierzbach. Jedyny raz byłam świadkiem składania skrzeku przez żaby. Było ich mnóstwo. Leżały na powierzchni stawu, a jedna spóźniona biedaczka niosła dopiero swojego samca na grzbiecie! Widok niezapomniany! ;-) Musiało to być w okolicach marca, bo nie było jeszcze liści na drzewach ani zielonej trawy. 
   W moich okolicach pierwszymi zakwitającymi kwiatkami były podbiały. Te zakwitały koło domu, więc nie musiałam ich daleko szukać. Natomiast, żeby nazbierać kaczeńców, trzeba było się wybrać w okolice lasu, w te miejsca, gdzie był podmokły, błotnisty teren. Uwielbiałam kaczeńce! Teraz zastanawiam się co mnie tak w nich pociągało..? Chyba to, że były czasami niedostępne, że były jednymi z pierwszych kwiatów, że rosły w dużych koloniach i już z daleka przyciągały żółtym kolorem i to, że się tak zabawnie nazywały! Bardzo lubiłam również zawilce. Te zakwitały całymi dywanami  w lesie. Zawsze miałam ochotę nazbierać ich cały bukiet, ale powstrzymywało mnie to, że były pod ochroną i szybko więdły po zerwaniu. Uwielbiałam wiosnę w lesie - zresztą mam tak do dziś!!!

2 komentarze:

  1. No, ja też uwielbiam kaczeńce - za ich piękny żółty kolor i tę genialną nazwę!!! Rosły całą kolonią niedaleko mojego domu. A zaraz za oknem miałam i nadal mam połacie zawilców. Natomiast pierwszymi zwiastunami wiosny zawsze były i będą u mnie przebiśniegi, czy jak kto woli - śnieżynki lub śnieżki. Codziennie z moim Tuptusiem je odwiedzamy. Tuptuś chodzi wokół nich, schyla się i łaskocze je wołając: "Ti ti ti ti ti!"

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudne są te pierwsze kwiatki, kiedy dookoła jeszcze szaroburo! Tuptuś też wrażliwy na piękno rodzącej się przyrody!!! Swojak! :-D

    OdpowiedzUsuń